czwartek, 28 stycznia 2016

2016.01.28. Bartodzieje - Brzóza (Radomka)

Po różnych perypetiach, odmawianych spływach, w końcu się udało i jeszcze raz w styczniu było mi dane zejść na wodę. To był mój setny dzień w kajaku spędzony na rzekach. Cieszyłem się, że przypadł akurat na coś nowego. Rzeka mi już znana, lecz ten odcinek był zupełnie mi obcy. Sama nazwa "Radomka" nie powalała jednak na kolana.

Fot. Darek (SHARAN)

Wcześniejsze jej etapy pozostawiły we mnie spory niedosyt. Dzisiaj po śniegu nie było już śladu, niebo zasnute ciemnymi chmurami, wiszący deszcz w powietrzu. Nie liczyłem na wiele. Pojechałem z dawno niewidzianym Jarkiem (SIKOR) na metę. Tam spotkaliśmy się z równie dawno niewidzianym przeze mnie Darkiem (SHARAN). Powitania, uściski, przeładunek kajaków i ruszamy na start.


Przygotowujemy kajaki, przez głowę przelatują różne myśli. Chłopaki popłyną zdecydowanie szybszymi sprzętami niż moja Katana, może być ciężko dotrzymać im kroku. Ruszamy spod mostu na drodze Jastrzębia - Bartodzieje.


Od samego początku narzucam sobie mocne tempo, coby koledzy nie nudzili się w swoich łódkach. Pierwszy zakręt i wyciągam aparat. Radomka wygląda zupełnie inaczej niż wcześniejsze jej etapy.


Mimo jesiennej aury sprawia bardzo przyjemne wrażenie. A więc na samym początku miła niespodzianka. Przyroda chyba się pogubiła. Styczeń, temperatura znacznie powyżej zera, spotykamy nawet bazie na drzewach, sporo ptactwa, jakby zupełnie nie był to środek zimy.


Podglądam, zwiedzam, jednak najbardziej skupiam się na tempie płynięcia. Mocno napieram na wiosło i chyba pierwszy raz cieszę się z zapory na rzece.


Przenoska, czas na złapanie oddechu. Uff. Po przymusowej krótkiej przerwie postanawiam nieco zwolnić. Przepływamy pod mostem w miejscowości Goryń i chłopaki mają kolejną wysiadkę. Próg wodny. Szum wody dosyć głośny. Podpływam bliżej. Widać, że za progiem nieźle się kotłuje. Koledzy są już po drugiej stronie, także postanawiam spróbować to spłynąć. Rozpędzam kajak, skaczę, dziób wchodzi głęboko pod wodę, wydawało się, że jest nieco niżej. Kajak wyskakuje spod wody, trochę nami zachwiało, ale wszystko kończy się dobrze.

Fot. Jarek (SIKOR)

Płyniemy w komplecie dalej. Rzeka nadal mnie zaskakuje na plus. Podoba mi się. Spotykamy na trasie masę łabędzi. Na nasz widok się płoszą i prędzej czy później zrywają do lotu.


Zostaje tyko jeden biedaczek, który ma ewidentne problemy ze wzniesieniem się w powietrze. Towarzyszy nam do kolejnego progu. Omija go lądem, chłopaki podążają jego śladem, a ja forsuję próg bez wysiadania z kajaka. Wylewam wodę z fartucha i ruszamy dalej.


Dalej to samo. Żadnych uregulowanych odcinków, rzeka płynie jak sama chce, a nie jak chcą ludzie.

Fot. Darek (SHARAN)

Szybko dopływamy do kolejnego progu. Sprawdzam i postanawiam, że też go obniosę. Wygląda na dosyć wysoki, za nim kotłuje się aż miło, respekt wzbudza szum przelewającej się wody. Nie ma co kombinować. Zbyt duże ryzyko. Tuż za progiem robimy przerwę na posiłek.


Na niebie coraz ciemniejsze chmury. Płyniemy więc dalej. Po tej przerwie wstępują we mnie jakieś nowe siły. Prę do przodu bardzo szybko. Zostawiam współtowarzyszy z tyłu.


Czym bliżej końca, tym więcej lodu pojawia się przy brzegach.


A same brzegi? Latem, jak się zazielenią, pewnie będę chciał tu wrócić na jakiś dłuższy spływ. Są ładne miejsca na rozbicie namiotu.


Powoli zbliżamy się do mety. Ostatnie kilometry płyniemy razem. Kilka zakrętów i ukazuje nam się most na trasie "48". Tu kończymy.


Jeszcze tylko trochę ekwilibrystyki przy wysiadaniu. Brzegi oblodzone, za mostem ładne wyjścia na ląd, jednak najpierw trzeba by sforsować kolejny okazały próg. Wybieramy lód. Jakoś nam się udaje i stajemy na stałym lądzie.


Zaczyna padać. Kajaki pakujemy na samochód już w strugach deszczu. Skończyliśmy w samą porę. Setny dzień w kajaku był całkiem przyjemny.

Fot. Jarek (SIKOR)

Czuję, że zdrowie dopisuje, kajak się sprawuje. Oby tak dalej.

PS.
Radomka wyrasta na jakąś taką moją symboliczną rzekę.
- Debiut w kajaku górskim (Radomka),
- Tysięczny kilometr w kajaku (Radomka),
- Setny dzień w kajaku (Radomka).

3 komentarze:

  1. W porównaniu do poprzedniego odcinka widzę, że widokowo jest zdecydowanie lepiej. Gratuluję kolejnego spływu i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wygląda świetnie! Bardzo podoba mi się zdjęcie z progu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ja robiłem :) Do tych progów, trzeba ostrożnie podchodzić. Tam już przelewa się masa wody. Jeden obniosłem. Zbyt duże ryzyko.

      Usuń