niedziela, 30 lipca 2017

2017.07.30. Bartodzieje - Brzóza (Radomka)

Bardzo udany weekend. Dopisała pogoda. wszystko złożyło się w piękną całość. Jeszcze nie opadły emocje z wczorajszego wyjazdu do serialowych Wilkowyj, gdy już negocjowałem z córką kolejny wypad. Tym razem bez niej. Nie wiem, na ile serialowa ławeczka, pozwalająca się zawsze spotkać zwartej, serialowej "kompanii" miała tu wpływ, w każdym bądź razie negocjacje zakończyły się pomyślnie i dostałem zgodę.


I tu kolejna analogia do wspomnianej ławeczki - spotykamy się w końcu po bardzo długim czasie w naszej zwartej "kompanii" Piotr (PRUS), Tomek (TEGIE), Jarek (SIKOR), Artur i ja.
Radomka. Dawno nas tam nie było. Dla niektórych ten odcinek, to debiut. Kto wybierał szlak? Nie wiem. Ale na pewno się nie pomylił. Po szybkich zabiegach logistycznych zbieramy się wszyscy zwarci i gotowi pod mostem w Bartodziejach.


Tu Piotr odkrywa, że aparatu - brak. Oj pożałuje tego. Zjazd na wodę.


Już za pierwszym meandrem Radomka, a raczej korzystające z jej dóbr kobiety nieśmiało ukazują nam (choć część próbowały zakryć)... że nie będzie to zwykły niedzielny spływ jakich wiele. Niezbyt pospiesznie, ale jednak z tego miejsca zazdrosna Radomka porywa nas dalej.


I ona chce ukazać swoje wdzięki. A ma co pokazywać. Rozpalona do granic możliwości przez słońce prezentuje się przecudnie.


Nigdy nie było mi dane podziwiać jej wdzięków w takiej letniej szacie. Oczami wyobraźni, zimową porą wyobrażałem sobie to wszystko. Lecz Radomka dzisiaj pokazała, że mam słabą wyobraźnię.


Szybko odłączam się od dawno niewidzianych kolegów i na własną rękę wychwytuję to wszystko, co ostatnim razem zakryła Radomka pod małą śnieżno-puchową suknią. Dzisiaj suknia była zielona z zielonymi liściami niczym falbankami


I każdy zakręt odsłaniał rąbka tajemnicy. Jakiż kontrast pomiędzy tym co widziałem wcześniej a dziś! Kobieta zmienną jest. A już rzeka szczególnie.


I wszystko byłoby pięknie, gdyby człowiek swoimi pomysłami nie próbował w to ingerować. Zapora.


I wyjście z wody i powrót na taflę bardzo utrudniony. Jednak nie takie przeszkody się pokonywało.


Sprawnie lądujemy po drugiej stronie.


Tu na powrót Radomka dalej czaruje. To piękna, nizinna rzeka. Z pięknymi piaszczystymi plażami, meandrami i mnóstwem zieleni dokoła.


W mocnych promieniach słońca nareszcie czuć było prawdziwe lato.


A Radomka wcale nie miała zamiaru nas tym żarem umordować. Most. Tuż zanim pierwszy, sztuczny próg. Nieśmiało, lecz wszyscy to spływają. Woda rozbryzgująca się o dziób kajaka - cudowne orzeźwienie.


I znowu zieleń i cisza. Radomkę mam już spłyniętą od Domaniowa. Kto wie? Może wyżej już nigdy się nawet nie popłynie? Ale jakżeż mało o niej wiedziałem!


Kolejny sztuczny próg. Tu już bez większych ceregieli cała kompania chętnie się rzuca w tę kipiel, by zaznać nieco adrenaliny i kolejnego, zbawiennego orzeźwienia.


Tu też nieco brzegi rzeki zmieniają swoje oblicze. Pojawia się coraz to więcej piaszczystych skarp.


Kolejny próg zatrzymuje nas trochę dłużej. Jest wyżej niż wcześniej. Chłopaki wyciągają łódki na brzeg. Pomny doświadczeń z Brzuśni czekam, aż wszyscy zameldują się po drugiej stronie. Rozpędzam kajak i rzucamy się w tę toń. Nie taki diabeł straszny jak go malują. Ale to się wie dopiero po wszystkim.


Tuż za owym progiem - przerwa. Lekki posiłek. Co bardziej rozgrzani próbują zażyć nieco orzeźwienia w rzece. To połowa dzisiejszej trasy.


Odtąd już płyniemy w leniwym szyku. Słońce dokucza coraz bardziej. Staje się wręcz męczące.


Radomka nadal próbuje jak tylko może upiększyć nam ten spływ. Jak zima i lato, to dwie różne pory, tak i ta rzeka jest dzisiaj jakby zupełnie innym szlakiem.


Mijamy dwa drewniane, malownicze mosty.


Na brzegach żniwa w pełni. Sporo ludzi odpoczywa przy rzece. O dziwo, nad wyraz czystymi brzegami.


Powoli, bez pośpiechu, zakręt za zakrętem, umykają kolejne metry zamieniając się w kilometry.


Do samej dzisiejszej mety przy moście w miejscowości Brzóza, można było tylko i wyłącznie podziwiać piękno natury.


Nie było się do czego doczepić. Piękna niedziela. Cofam wszystko, co złego powiedziałem i napisałem o Radomce. Piękna rzeka. Miło było w końcu spotkać się też w naszej kompanii. Do zobaczenia na szlaku.

1 komentarz: