Autem Piotra jedziemy do Szczekocin gdzie przy Pałacu Dembińskich mamy zejść na wodę.
Pogoda jak na tę porę roku można powiedzieć wzorcowa. Szaro, buro i ponuro. W powietrzu czuć wilgoć. Spacerujemy przy wcześniej wspomnianym pałacu. Ładne miejsce.
Fot. Piotr (PETERKA)
No dobra, pora zabierać się do kajaków. Niebo lekko się przejaśnia. Zanim się zwodowaliśmy przejaśniło się całkowicie.
Upału nie było, ale słońce świeciło jasno. Ruszamy. Z początku trochę kanałowy odcinek miejski zakończony progiem wodnym. Nawet przymierzałem się do spłynięcia, ale po oględzinach z brzegu, darowałem sobie.
Fot. Piotr (PETERKA)
Przepływamy pod mostem (jeszcze w Szczekocinach) i krajobraz zaczyna powoli się zmieniać.
Pilica oddala się od miasta. Robi się ciszej. Nie wiem czy to jeszcze w Szczekocinach, czy już nie, ale nagle znajdujemy się w jakimś innym świecie. Najpierw przenoska przy malowniczym młynie.
Na chwilę tam przystajemy, i zjadamy śniadanie. Przy zejściu na wodę Piotr miał pewne kłopoty i zalicza hm... pół, ćwierć kabiny ? Nieważne, trochę się zmoczył. Dobrze że słoneczko sobie nie żałuje i jak na Październik to całkiem mocno świeci.
Jak już pisałem, znaleźliśmy się w jakiejś bajce.
Fot. Piotr (PETERKA)
Na brzegach już jesień. Drzewa, krzewy mienią się na żółto,
czerwono,
zielono.
Jest pięknie. Aż trudno uwierzyć że administracyjnie to Śląsk !! W korycie rzeki jakieś powalone drzewa, ale widać że poprzecinane na tyle aby kajak przepłynął.
Akurat dzisiaj mi to nie przeszkadza, płynę pneumatykiem. Tempo mamy bardzo leniwe. Leżymy dosłownie w kajakach i podziwiamy naturę.
I tak powoli, wczesnym popołudniem meldujemy się przy następnym młynie tym razem w Przyłęku. Przenosimy kajaki, i wiosłujemy dalej.
Fot. Piotr (PETERKA)
Dzień już niestety coraz krótszy.
Niedaleko przed metą znajdujemy małą piaszczystą wysepkę. Zatrzymujemy się, palimy ognisko, pieczemy kiełbaski.
Fot. Piotr (PETERKA)
Do celu już niedaleko. Postanawiamy zamienić się kajakami. Wsiadam w kajak peterki (Twist firmy Gumotex). Trochę podobny do Hudsona w którym zaczynałem przygodę na rzekach. Jest jednak szybszy i chyba lepszy nautycznie.
Fot. Piotr (PETERKA)
I tak dopływamy do Łysakowa. Wychodzimy na stały ląd.
Fot. Piotr (PETERKA)
Byk nadal pilnuje polany. Targamy więc kajaki do samochodu trochę okrężną drogą. Pakujemy je do Rovera i wracamy do Szczekocin po samochód Piotra. Tam dostaję prezent urodzinowo - imieninowy od dzisiejszego towarzysza. Nalewka z ... czegoś. Po powrocie spróbowałem. Pycha. Urodziny i imieniny jak najbardziej się udały. Długo będę miał w pamięci widoki jesieni na górnym odcinku Pilicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz