niedziela, 28 września 2014

2014.09.28. Wąchock - Dziurów (Kamienna)

To już IV spływ potocznie nazwany „Aleksandryjskim”. Ja popłynąłem po raz pierwszy, co świadczy o jeszcze skromnym doświadczeniu i pojęciu co się dzieje w świecie kajakarskim. Po raz czwarty zbiera się grupa kajakarzy, aby spłynąć Kamienną z Wąchocka, pod dowództwem mojego byłego prof. PO Aleksandra Basiagi. W tym roku nie mogło i mnie zabraknąć.

Fot. Piotr (PRUS)

Rozpierała mnie duma gdy witałem się z moim byłym profesorem i chwaląc się moim nowym kajakiem. Przedział wiekowy dosyć spory. Najmłodsza uczestniczka miała zaledwie 13 lat, najstarszy uczestnik… pominę ten szczegół. Gościnnie odwiedził nas Jacek (CZOŁG).


Po miłym przywitaniu, pamiątkowej fotce, startujemy przed, niektórzy pod, a jeszcze inni za mostem (zależy z której strony patrzeć) w Wąchocku. Sporo łódek na rzece, jednak peleton szybko się rozciąga. Trzymam się blisko najbardziej znajomych czyli z CZOŁGIEM i TOMKIEM, bo PRUS jest wszędzie. Raz na przodzie, za chwilę przy końcu.


Pogoda nam dopisuje, tempo iście rekreacyjne.


W całość zbieramy się dopiero przy tamie w Starachowicach. Tam czeka nas niewdzięczna dosyć długa i niewygodna przenoska.


Dzwonię do córki żeby wyszła nam naprzeciw przy moście na ul. Rogowskiego i zrobiła jakąś fotografię na pamiątkę tego wydarzenia. Owszem pojawiła się ale fotki nie wyszły jej tak jak powinny. Kto wie może w przyszłym roku popłynie z nami? Spokojnie przepływamy przez miejski odcinek rzeki. Za mostem na 17-go Stycznia, kończy się uregulowany fragment Kamiennej i zaczyna przyjemniejszy dla oka odcinek.

Fot. Piotr (PRUS)

Fot. Piotr (PRUS)

Do pokonania mieliśmy jeden próg w Starachowicach, kilka małych bystrzy, dwie zwałki,


dwa spore bystrza w Michałowie itd. itp.

Fot. Piotr (PRUS)

Jestem pod wrażeniem jak w „jedynce” z tym wszystkim radziła sobie wspomniana wcześniej najmłodsza z nas.

Fot. Piotr (PRUS)

W godzinach popołudniowych kończymy za mostem w Dziurowie. Część pali ognisko, część jedzie do Wąchocka po samochody, ja jadę po Wiktorię, aby posiedziała z nami przy ogniu. Jest naprawdę miło, wspominam z p. Olkiem dawne szkolne czasy, bardzo sympatyczna atmosfera. Nadszedł czas pożegnań i obietnic o obowiązkowym stawieniu się za rok na V spływie Aleksandryjskim. Zrobię wszystko aby wziąć w nim udział. A więc do zobaczenia w przyszłym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz