czwartek, 25 czerwca 2015

2015.06.25. Borków - Morawica (Belnianka, Czarna Nida)

Cały misterny plan spłynięcia Bugiem wziął w łeb ze względów "osobistych". Jednak nie samymi "względami osobistymi" człowiek żyje. Bug musi zaczekać. Belnianka już nie koniecznie. Wody jak na lekarstwo, ale starczyło.



Popłynęliśmy we trzech. Piotr (PRUS), Jarek (SIKOR) i ja.

Fot. Piotr (PRUS)

Start zaraz za mostem i zaporą na zalewie w Borkowie.


Płytko,


kamieniście.


Lecz po pierwszych kilkudziesięciu metrach wody więcej. Rzeka dzika.


Mnóstwo zieleni.


Były zwałki,


sporo robactwa.


Słonecznie i ciepło.


Pierwsze pociągnięcia wiosłem niezbyt pewne. Wcześniej sporo pływania było, ale po zupełnie innych rzekach. Szybko jednak znaleźliśmy z kajakiem wspólny język i płynęło się całkiem przyjemnie.


Niektóre zwałki były dosyć wymagające, lecz Katana dzielnie sobie radziła ze wszystkim.


Było też około 150 m. zakrzaczonej rzeki bez wody. Odpychaliśmy się rękami od piasku, lecz dzielnie cała trójka pokonała ten fragment, bez wysiadania z kajaków.


Po połączeniu się Belnianki z Lubrzanką zrobiło się nieco szerzej i głębiej.


To połączenie daje początek nowej rzeki. To Czarna Nida.


Płynąłem już tam. Zimą jednak rzeka wydawała się większa i trudniejsza. Teraz w promieniach słońca prezentowała się też zupełnie inaczej. Ładniej.


Pojedyncze bystrza,


pojedyncze zwałki.


Lekko, łatwo i przyjemnie.


Tak miało być. Kończymy w Morawicy.


Może to nie wyprawa na Bug, ale też było fajnie. Zaliczony kolejny odcinek nieznanej dotąd mi rzeki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz