sobota, 29 czerwca 2013

2013.06.29. Starachowice - Michałów (Kamienna)

Już wakacje. W Pointerze wczesną wiosną, przy pompowaniu w domu kajaka puściła komora. Do dzisiaj nie dostałem nowej. Pod koniec marca wziąłem Hudsona i chciałem spłynąć sobie ze Starachowic do Stykowa. Wody było mnóstwo, po topniejących śniegach. Rzeka niosła jak diabli. W Michałowie obalone drzewo i wywrotka. Straciłem wiosło, aparat i wózek do transportu. Trochę te wydarzenia ostudziły mój zapał do pływania. Nauczyły mnie także jednego - w kajaku wszystko powinno być uwiązane! Jednak zrobiło się ciepło i postanowiłem się przełamać. Komory do Pointera nadal nie ma. Biorę Hudsona, i planuję spłynąć jeszcze raz ten traumatyczny dla mnie odcinek rzeki. Startuję spod mostu na ul. Sadowej.


Pierwsze pociągnięcia wiosłem spokojne, płynę skupiony. 


Strach przed wywrotką nie minął. Jednak próbuję dalej. Przepływam przez Starachowice, 


spływam małe bystrza, i wszystko jest OK. Płynę dalej. 




Nie ubłagalnie zbliżam się do miejsca wiosennej wywrotki. Zaraz za mostem na ul. Lempego dobijam do brzegu, wysiadam i idę obejrzeć to newralgiczne miejsce. 




Bystrze nadal szumi, drzewo a jakże, nadal leży w wodzie przegradzając rzekę.




Co prawda nurt już nie taki silny jak w marcu, ale decyduję się nie spływać tego miejsca. Pokornie pakuję kajak i wracam do domu. Trauma jednak nie minęła. Nie poddam się łatwo, ale jeszcze potrzebuję trochę czasu na przełamanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz