niedziela, 2 listopada 2014

2014.11.02. Domaniów - Jankowice Kolonia (Radomka)

Zimna kąpiel jaką  zafundowałem sobie na Drzewiczce nie ostudziła mojego zapału. Skłoniła natomiast do przemyśleń. Potrzebuję jeszcze jednego kajaka na mniejsze rzeki gdzie w korycie jest sporo przeszkód. Wymyśliliśmy sobie że w zaduszki popłyniemy Radomką. Po drodze zabieram PRUSA. I tu ciekawostka. W Radomiu kupuję kajak górski. Dagger Vortex. Niffty'ego zostawiam u sprzedającego na podwórku i z nowym nabytkiem jedziemy do Jankowic gdzie czeka na nas już Jacek (CZOŁG). Przerzucamy jego pływadło do mnie i jedziemy do Domaniowa.


Tu, za tamą na zalewie Domaniowskim wodujemy sprzęty i w drogę. Już pierwsze chwile na wodzie mówią mi żebym uważał. Ten kajak jest jeszcze mniej stabilny niż Niffty.

Fot. Piotr (PRUS)

Wyjścia nie mam. Płynę i zapoznaję się z nim. Pogoda nawet, nawet.


Trochę kręci mi kajakiem, ale podobno do tego się przyzwyczaję a z czasem opanuję żeby nie kręciło. Pożyjemy, zobaczymy. Skupiam się na płynięciu. Udaje mi się spłynąć bystrze, jak na początek, całkiem nieźle.

Fot. Piotr (PRUS)

Pokonuję kilka zakrętów. Vortex wydaje się dosyć szybki jak na kajak górski.

Fot. Piotr (PRUS)

Pływanie, pływaniem, ale po Radomce spodziewaliśmy się że będzie trochę trudniej.


Na całej trasie mam do pokonania raptem jedną zwałkę. Muszę przyznać że pływanie w takim kajaku nabiera innego wymiaru.

Fot. Jacek (CZOŁG)

Zwalone do rzeki drzewa nie nasuwają do głowy myśli "gdzie tu wysiąść?",

Fot. Jacek (CZOŁG)

tylko "jak to przepłynąć?".

Fot. Jacek (CZOŁG)

Z czasem płynę coraz pewniej i na kanałowym odcinku zakończonym tamą "odjeżdżam" chłopakom.

Fot. Piotr (PRUS)

Przy tamie robimy przerwę.

Fot. Jacek (CZOŁG)

Na pewno zaletą takiego kajaka jest zejście do wody. W większości przypadków po prostu można w nim zjechać do rzeki.

Fot. Piotr (PRUS)

Dalej płynę i wypatruję mostu. Według moich obliczeń gdzieś koło niego stuknie mi 1000 km. w kajaku na rzekach. Jest. Krótka sesja zdjęciowa, i płyniemy dalej.

Fot. Jacek (CZOŁG)

Krajobraz się nie zmienia. Trochę kanałowo,


trochę dziko ale szału nie ma.


Owszem mam przyjemność z pływania, ale widoki nie powalają. Przed metą obnosimy jeszcze jeden jakiś próg. PRUS go spłynął i tylko krzyknął nam że jak nie chcemy się moczyć to lepiej go obnieść. Tak też z Jackiem robimy. Po chwili kończymy przy mostku w Jankowicach.


Wracając, odbieram jeszcze Niffty'ego z Radomia. Jakie wnioski? Za mało przepłynąłem Vortexem żeby się mądrzyć. Stabilność na pewno nie jest jego mocną stroną, przynajmniej takie mam pierwsze wrażenie. Ale za to popłynę Nim tam gdzie Niffty i Pointer nie dadzą rady. A więc do następnego razu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz