niedziela, 16 listopada 2014

2014.11.16. Smardzewice - Inowłódz (Pilica)

Wszystkim znajomym wodniakom coś wypadło a ja chcę pływać!!! Po wywrotce na Iłżance trochę straciłem wigor. Najlepsza na przełamanie wydaje się rzeka bez przeszkód. Muszę wyczuć w końcu tego Vortexa. Na Forum Wodnym umawiam się z Łukaszem (ORZECH) który chce kupić kajak i chodzi mu po głowie Niffty 385. Proponuję mu spływ. Wezmę dla Niego Niffty'ego i będzie mógł sobie zobaczyć czy Mu pasuje. Orzech ze Skierniewic ja ze Starachowic. Spory rozrzut. Wybieramy Pilicę. Ze Smardzewic do Inowłodzia. W miedzy czasie "domawia" się do nas forumowiczka Agnieszka. Tyle że Ona pływa "maratonką". Obiecuje płynąć wolno. Umawiamy się w niedzielę rano w Inowłodziu. Potem jedziemy do Smardzewic gdzie zaraz za tamą zalewu Sulejowskiego mamy spotkać się z Agnieszką.

Fot. Łukasz (ORZECH)

Łatwo odnaleźć się nie było. Dopiero po kilku telefonach się spotykamy.

Fot. Łukasz (ORZECH)

Przywitanie, rozpakunek i na wodę. Pogoda "pod psem". Zimno, szaro, buro i ponuro. Do tego kropi deszcz. Wskakuję na wodę i mam mieszane uczucia. Albo Vortex nie nadaje się na taką rzekę, albo ze mnie kajakarz jak z koziej d... trąba ?


Buja mnie na boki, płynę cały czas jakiś spięty, obawiając się wywrotki. I tak mało komfortowo dopływam do tamy w Tomaszowie Mazowieckim.


Przenoska, chwila na rozprostowanie gnatów i w drogę. Przepływamy przez miasto.


Na końcu Tomaszowa most, pod nim bystrze. Wychodzimy z kajaków aby je obejrzeć.

Fot. Łukasz (ORZECH)

Wygląda jak dla mnie groźnie. Agnieszka go nie spłynie kajakiem z laminatu.


Orzech też woli obnieść brzegiem, ja myślę i ... też obnoszę. Płynąc dalej miałem jakieś wyrzuty sumienia. Przecież po to kupiłem taki kajak żeby móc pokonywać takie miejsca. Może ta kąpiel w Iłżance jeszcze we mnie siedzi i się boję? Na jednej z plaż robimy króciutką przerwę.

Fot. Łukasz (ORZECH)

Do Vortexa wsiada Aga i po chwili wyskakuje z niego. Jest doświadczoną kajakarką i też stwierdza że jest bardzo wywrotny. Ech, będę musiał jakoś z tym żyć. Dalej Pilica nie zachwyca. Pewnie jest to spowodowane deszczem, zimnem, listopadem i mało jak dla mnie komfortowym płynięciem.


Szybko dopływamy do Inowłodzia.


Tam jeszcze jedno wątpliwe bystrze które trzeba spłynąć. Tutaj już dajemy radę wszyscy. Może nie taki wilk straszny jak go malują? Może tym kajakiem też da się pływać? Ten spływ na pewno na to mi nie odpowie. Popływam więcej to się dowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz