czwartek, 22 października 2015

2015.10.22. Wióry - Ostrowiec Świętokrzyski (Świślina, Kamienna)

W ubiegły weekend były plany spłynięcia Iłżanki. Maga stała się szczęśliwym (mam nadzieję) posiadaczem bliźniaczego kajaka i chcieliśmy na dwie Katany popływać. Chcieć nie zawsze znaczy móc. Pogoda nie chciała. Zamiast pływania, zrobiliśmy mały rekonesans zbiornika "Wióry" i rzeki Świśliny. Powyżej zalewu spływ byłby raczej ryzykowny, mało wody, ale poniżej, czemu nie? Czwartek miał być wolny od pracy. Prognozy pogody korzystne. Wtorek, środa deszcz, w czwartek słońce. Ani praca, ani pogoda nie sprawdziły się, ale i tak postanowiłem popłynąć. Rano stawiam się w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie niejaki Wojtek, zwany też Bąblem (kumpel z pracy), przejmuje mnie razem z kajakiem i wiezie do tamy na zalewie "Wióry". Już po drodze na start prognozy wzięły w łeb. Zaczyna padać. Cóż, popłynę i tak. Żegnamy się, i zjeżdżam na wodę.


Początek niemrawy. Wody mało, ledwo starcza do płynięcia. Niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami, siąpi deszcz. Nie przeszkadza mi to zbytnio. Już bardzo byłem stęskniony za kajakiem.


Płynę spokojnie, nigdy tu nie byłem. Podoba mi się.


Jesień w pełnej krasie. Kolorowo dookoła. Wody pod kajakiem, też jakby zaczęło przybywać.


Jakieś bystrza. Płynie się przyjemnie.


Żeby jeszcze do tego było słonecznie. No szkoda, ale i tak jest pięknie. Przepływam pod mostem,


mijam jakąś kładkę,


pokazują się nieśmiało pierwsze zabudowania w Dołach Biskupich. Wszystko tu jest dla mnie nowe.


Gdzieś powinna być też zapora, woda już nie niesie. Kilka zakrętów i jest. Właściwie to gdzie miałaby się podziać?


Przenoska. Niby nic nowego, ale... za zaporą wody brak! Kamienie, kamienie i jeszcze raz kamienie. Próbuję to spłynąć, ale po jakichś 50 m. daję za wygraną. Nie ma wody, szkoda kajaka. Wyłażę na brzeg. Te kamienie widzę po horyzont. Tragedia.


Wózek do przenosek oczywiście jest, nowiutki, jeszcze nierozpakowany, w bagażniku auta na mecie. Super. Targam więc kajak na plecach. Przedzieram się przez krzaki, pada deszcz, klnę pod nosem. Wdrapuję się na około 10 m. skarpę. W dole widzę jakiś kanał z wodą. Zjeżdżamy razem z kajakiem w dół. Woda jest. Wąsko, ale starczy miejsca dla nas. Uff. Lądujemy w tym kanaliku.


Płynę, i mam nadzieję, że prędzej czy później dopłyniemy do głównego koryta rzeki, już z wodą. Tak też się po chwili staje. Można powiedzieć, wypłynąłem na szerokie wody.


Niebo robi się coraz ciemniejsze. Pada coraz mocniej. Nie tak miało być. Nie jest już też tak ładnie jak wyżej. Daleki jestem od narzekania, ale byłem już w ładniejszych miejscach.


Mijam kolejne mosty, nurt dosyć słaby. Trzeba włożyć trochę sił w wiosłowanie, aby utrzymać jakieś sensowne tempo.


Za mostem w Nietulisku bystrze, kamienie, uskok. Trochę to zlekceważyłem, i mogło być różnie. Katana jednak jak zawsze wybacza mi takie błędy, i spokojnie spływamy owe miejsce tyłem.


Stąd już niedaleko do Kamiennej. Ciekawe jest samo ujście Świśliny. Kolejny uskok, dosyć "ostry", ale teraz już skoncentrowany, spływam to bez przygód.


Kamienna. Moja rzeka. Ulubiona. Na moment się przejaśnia. Samo płynięcie nadal jednak dosyć ciężkie. Tu też mam kanałowy odcinek rzeki. W Kunowie przepływam pod mostem. Uwaga! Z 1903 roku.


Czas mam dosyć dobry, mogę pozwolić sobie na przerwy. Na Kamiennej też już jesień.


Mimo deszczu, jest przepięknie. Uderza mnie paleta barw.


Gdy tylko trasa "9" oddala się od rzeki, robi się do tego cicho. Tego chciałem. Tak właśnie sobie dzisiejszy spływ wyobrażałem.


I w takim klimacie dopływam do kolejnej zapory. Chmielów.


Na brzegu chwila oddechu. Dalej też ciężko. Woda stoi w miejscu, bo w Ostrowcu kolejna zapora. Ale zanim tam dotrę podziwiam otaczającą mnie przyrodę. A jest co. Jesień taka jak tegoroczna jest chyba najlepszym momentem na pływanie.


Jest wszystko, może poza słońcem. Most kolejowy, za nim drogowy. To znak że jestem już w Ostrowcu Świętokrzyskim.


Płynę chwilę i kolejna przenoska. Próg "Romanów".


Przenoska jakich wiele, i schodzę na wodę. W Ostrowcu też już jesień. Kolorowo.


Ostatnie chwile dzisiejszego spływu. Kończę przy moście na ul. Żeromskiego. Ciężko podsumować to w jednym zdaniu. Sporo sobie obiecywałem po Świślinie, ale jakoś na kolana mnie nie rzuciła. Owszem, sama jesień nadała jej uroku, ale trochę innego pływania oczekiwałem. Kamienna jak zawsze piękna. Deszczu też nie chciałem. Sporo przenosek. Mimo tych wszystkich trudności, jestem zadowolony. Poznałem odcinek nowej rzeki. Popływałem, tego już mi nikt nie zabierze.


Do zobaczenia na szlaku. Już nie mogę się doczekać pływania na dwie Katany :)

PS.
-Podziękowania dla Wojtka (Bąbel) za pomoc w logistyce. Jeszcze raz WIELKIE dzięki.
-Dla Pawła (Dziułas), i Kasi, za ogarnięcie mojej nieobecności w pracy.

3 komentarze:

  1. Pięknie! Płynąłem kiedyś podobnym kajakiem z wypożyczalni Nadpilice, co to za model?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Dagger Katana 10.4. Raczej w wypożyczalni takiego nie było :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Pięknie! Płynąłem kiedyś podobnym kajakiem z wypożyczalni Nadpilice, co to za model?

    OdpowiedzUsuń